Najnowsze wpisy, strona 61


mar 29 2005 ...467...
Komentarze: 4

…to był dzień pełen wrażeń…pomijając spacer po łazienkach – odbyty znów w szpilkach i spotkanie oko w oko z pawiem… wydarzeniem dnia był przylot brata mojego ojca… po 15 latach wrócił do kraju… była radość nie do opisania… były łzy wzruszenia… było uroczyste przyjęcie.. wspomnień mnóstwo… a ja przez cały ten czas nie mogłam się nadziwić… jak bardzo wujek Andrzej podobny jest do mojego taty… ta sama mimika… te same gesty… wręcz te same słowa… nie ma się co dziwić – w końcu to bracia… jednak po takiej rozłące… po 15 latach spędzonych w tak skrajnie dwóch różnych światach… to zadziwiające... jednak nie da się uciec od „genów”… nawet za oceanem pozostaje się tym samym wujkiem Andrzejem, którego pamiętam jako mała dziewczynka… którego codziennie mogłam oglądać patrząc na mojego tatę choć sobie z tego sprawy nie zdawałam… teraz co prawda wydaje się dużo niższy, ale to chyba wina zmiany perspektywy – on nie zmalał ja urosłam... włosów ciut mniej… ale błysk w oku nadal ten sam…

… jeszcze nie ochłonęłam… jeszcze jestem pod wrażeniem… nareszcie rodzina w komplecie… takie chwile pozostają na długo w pamięci… a teraz będzie ich jeszcze więcej… czekam tylko na łzy wzruszenia mojego taty… nie często widzi się dorosłego mężczyznę, z twardymi zasadami, „niereformowalnego”(jak to mówi moja chrzestna), który ściskając rodzonego brata roni łzy… a tak zapewne będzie… oby jak najprędzej…

...a podczas tych wszytskich dzisejszych wzruszeń i nerwów dzielnie towarzyszył mi Mój Mężczyzna... trzymał za rękę... uspokajał kiedy aż cała dygotałąm w sali przylotów... głaskał po rece kiedy sam sie stresował poznając moją rodzinę...

...jestem bardzo rodzinna.. i zależy mi na tym żeby i moje kochanie poczuło troszeczkę takiego ciepełka... namiastkę tego co będzie codziennością, kiedy założymy już swoje "najmniejsze państwo świata"... tego pragne najbardziej na świecie... rodziny... dużej rodziny... i wielu okazji do takich wzruszeń...

on_the_edge : :
mar 26 2005 ...466...
Komentarze: 9

...przyszła... wyczekiwana... zapraszana.. wytęskniona... ciepła ... jasna... a z nia spacery w słoneczku...długie dni... wieczorne wypady... coraz cieplejsze poranki.... rześkie powietrze... i chęć do życia... tylko jeszcze musze wydobic się z zimowego letargu, albo raczej niech przeminie wiosenne przesilenie... i juz bedzie wszytsko cacy...:)

 

P.S. oczywiscie pamietajac o Świetach życze wszytskim .. nietypowo;)... "pijanych króliczków, zagrychy w koszyczku, a w Dyngusa zalania nie tylko ubrania, jaj kolorowych, świąt Ciepłych i zdrowych :)" ... a dla tych co lubia tradycyjnie..."Malutki baranek ma złote różki, pilnuje pisanek na trawce z rzeżuszki, gdy nikt nie widzi - chorągiewką buja i beczy cichutko - Wesołego Alleluja, Radosnych Świąt."... :)

on_the_edge : :
mar 24 2005 ...465...
Komentarze: 8

...nie moge ostatnio spac... zbyd duzo spraw do załatwienia... zbyt duzy natłok mysli, którym najlepiej kłebi sie kiedy wokół panuje zupełna cisza... wiec od jakiegos miesiaca budze sie bladym świtem.... wierce z boku na bok jakies dwie godziny... i snuje te swoje chore scenariusze... katorga... wieczoremm zaś już okolo 22 jestem dętka... zasypiam na stojaco... tryb zycia przedszkolaka.. tylko czemu problemy pozostaja na poziomie dorosłego?...

on_the_edge : :
mar 23 2005 ...464...
Komentarze: 10

..w poniedzialek pracowalam... wczoraj sprzatalam... na dzis nie starczylo mi juz wykretow... pora zaczac pisac... ech gdzie te czasy kiedy lekka ręka spod mego pióra w ciagu paru chwil wychodzilo kilka zgrabnych wypracowań... a teraz - jedna strona to katorga... moja wena zostala stlamszona... w ciasnych ramach pracy mgr...

on_the_edge : :
mar 21 2005 ...463...
Komentarze: 6

...coraz czesciej dochodze do wniosku... ze jestem wyrodna córką własnych rodziców... tak bardzo sie różnimy... tak bardzo ich nie rozumiem... inne priorytety... inne myslenie... inne podejscie do zycia... dzis chcialam zrobic przyjemnosc mamci ... pojechalam po n ia do pracy... kupila dla niej tulipnki zeby poczula pierwszy dzien wiosny... a co dostalam w zamian?... mase gozkich słow... i wciaz te sama gadke... "jak ty mozesz zyc w takim burdelu"... paproszki na podlodze okazaly sie wazniejsze niz rozmowa z własna córką... a to tylko wierzcholek gory lodowej...  jedyne co po niej odziedziczylam.. to dar ranienia ludzi, ktorzy chca dobrze... ktorzy kochaja... jednym głupim słowem... mozna dotknac bardziej niz policzkiem wymierzonym otwarta ręką...

...a mialam taki dobry humor.. słonecznie wiosenny wrecz... a tu klapa...

on_the_edge : :