...467...
Komentarze: 4
…to był dzień pełen wrażeń…pomijając spacer po łazienkach – odbyty znów w szpilkach i spotkanie oko w oko z pawiem… wydarzeniem dnia był przylot brata mojego ojca… po 15 latach wrócił do kraju… była radość nie do opisania… były łzy wzruszenia… było uroczyste przyjęcie.. wspomnień mnóstwo… a ja przez cały ten czas nie mogłam się nadziwić… jak bardzo wujek Andrzej podobny jest do mojego taty… ta sama mimika… te same gesty… wręcz te same słowa… nie ma się co dziwić – w końcu to bracia… jednak po takiej rozłące… po 15 latach spędzonych w tak skrajnie dwóch różnych światach… to zadziwiające... jednak nie da się uciec od „genów”… nawet za oceanem pozostaje się tym samym wujkiem Andrzejem, którego pamiętam jako mała dziewczynka… którego codziennie mogłam oglądać patrząc na mojego tatę choć sobie z tego sprawy nie zdawałam… teraz co prawda wydaje się dużo niższy, ale to chyba wina zmiany perspektywy – on nie zmalał ja urosłam... włosów ciut mniej… ale błysk w oku nadal ten sam…
… jeszcze nie ochłonęłam… jeszcze jestem pod wrażeniem… nareszcie rodzina w komplecie… takie chwile pozostają na długo w pamięci… a teraz będzie ich jeszcze więcej… czekam tylko na łzy wzruszenia mojego taty… nie często widzi się dorosłego mężczyznę, z twardymi zasadami, „niereformowalnego”(jak to mówi moja chrzestna), który ściskając rodzonego brata roni łzy… a tak zapewne będzie… oby jak najprędzej…
...a podczas tych wszytskich dzisejszych wzruszeń i nerwów dzielnie towarzyszył mi Mój Mężczyzna... trzymał za rękę... uspokajał kiedy aż cała dygotałąm w sali przylotów... głaskał po rece kiedy sam sie stresował poznając moją rodzinę...
...jestem bardzo rodzinna.. i zależy mi na tym żeby i moje kochanie poczuło troszeczkę takiego ciepełka... namiastkę tego co będzie codziennością, kiedy założymy już swoje "najmniejsze państwo świata"... tego pragne najbardziej na świecie... rodziny... dużej rodziny... i wielu okazji do takich wzruszeń...
Dodaj komentarz