Komentarze: 3
... od dziś jesteśmy współlokatorami... tylko... co bedzie dalej?... wszystko zależy od niego... ja już nie mam siły...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
... od dziś jesteśmy współlokatorami... tylko... co bedzie dalej?... wszystko zależy od niego... ja już nie mam siły...
...czasem przychodzi zwątpienie... bezsilność... wściekłość... krzyki... bo wszystko na mojej głowie... bo jak nie pomyślę to nie ma masła/bułek na śniadanie/karmy dla kota/ wypranych gaci/ czystych skarpetek/ okularów na nosie... głośna kłótnia... ostateczne słowa.. że od teraz/od jutra/ na zawsze masz sam... robić sobie śniadania/myśleć w co się ubrać/ szykować się do pracy/ robić sobie obiady/ oporządzać kota... a potem to już tylko nieprzespana noc, samokontrola aż po świt - żeby tylko przypadkiem się nie przytulić... a rano znów wstaje nowy dzień - robie śniadanie do pracy, dobieram koszule do spodni, całuje na do widzenia, dzwonie i sprawdzam czy zjadł śniadanie, gotuje obiad, ściągam pranie prasuje... a to wszystko dlatego że kocham sercem, a czasem rozum bierze górę, bo zwyczajnie ma dość bycia szyją głową/ spodniami i spódnicą/ mężem i żoną/ naszej rodziny...
...koniec końców... biorąc pod uwagę fakt, że coraz częściej rozum się buntuje, a i ciało nie ma już siły ... trzeba ustalić jasne zasady WSPÓŁdziałania i je spisać... w intercyzie przedmałżeńskiej... a pierwszy punkt zabrzmi... jestem kobietą i masz mnie rozpieszczać ;)
...narzkałam na brak... teraz mam nadmiar... zdarzeń wydarzeń obowiązków itp itd... rozwijam się duchowo, intelektualnie ba! nawet ruchowo-fitnessowo... zaniedbuję domowo... zapracowane tygodnie... zabalowane weekendy... z deszczu pod rynnę...
...może wrócę tu na dłużej... na częściej?... nie tylko czytając ukradkiem?... pożyjemy zobaczymy na ile starczy mi zapału i czasu ...
... Wojciech odebrał prawo jazdy... a ja się natrukałam... i nastał w końcu porządek rzeczey:)...
...mała ściema w pracy - i zamiast o 16 urwałam sie o 15... krótka, acz ostra, sprzeczka z Wojtusiem, bo zmiast czekać na mnie w pracy - też się urwał i pierowtny plan musiał ulefc błyskwaicznej zmianie... dłuuuggaaa i nerwowa podróż z W-wy do Łodzi, która w założeniu miała być krótsza, a koniec końców pobiliśmy kolejny rekord - 144 km w 3 i pół godziny... a potem już tylko ciach ciach i na głowie mam nowy zajebisty fryz... oto co kobieta jest w stanie znieść i zrobić dla dobrego cięcia... a wszytsko to dlatego, że w Łodzi sa najlepsi fryzjerzy - a zwłaszcza jedna... i jeszcze gdyby portfel nie zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach - mogłaby spokojnie cieszyć się moja nowa lekką główką...