Komentarze: 7
...czasem przychodzi zwątpienie... bezsilność... wściekłość... krzyki... bo wszystko na mojej głowie... bo jak nie pomyślę to nie ma masła/bułek na śniadanie/karmy dla kota/ wypranych gaci/ czystych skarpetek/ okularów na nosie... głośna kłótnia... ostateczne słowa.. że od teraz/od jutra/ na zawsze masz sam... robić sobie śniadania/myśleć w co się ubrać/ szykować się do pracy/ robić sobie obiady/ oporządzać kota... a potem to już tylko nieprzespana noc, samokontrola aż po świt - żeby tylko przypadkiem się nie przytulić... a rano znów wstaje nowy dzień - robie śniadanie do pracy, dobieram koszule do spodni, całuje na do widzenia, dzwonie i sprawdzam czy zjadł śniadanie, gotuje obiad, ściągam pranie prasuje... a to wszystko dlatego że kocham sercem, a czasem rozum bierze górę, bo zwyczajnie ma dość bycia szyją głową/ spodniami i spódnicą/ mężem i żoną/ naszej rodziny...
...koniec końców... biorąc pod uwagę fakt, że coraz częściej rozum się buntuje, a i ciało nie ma już siły ... trzeba ustalić jasne zasady WSPÓŁdziałania i je spisać... w intercyzie przedmałżeńskiej... a pierwszy punkt zabrzmi... jestem kobietą i masz mnie rozpieszczać ;)