Komentarze: 13
... każda rozmowa sprowadza sie do jednego... mamacia czasem uroni łzę... a papo rozpowiada na prawo i lewewo że "traci córkę"... to co powinnam czuć sie głupio, że się cieszę?... na razie persfaduję, przekonuję i tłumaczę... w końcu Warszawa to nie koiec świata... ale z każdy argument jak tu będzie pusto, jak mamci będzie nudno, jak będzie teskniła i wogóle... czuje jakby ktoś podcinał mi skrzydła... staram się zrozumieć... ale mnie to też boli...
...mimo wszystko ... cieszę się jak dziecko... chociaz tracę swoją beztroske myśląc o obowiazkach... tych małych i tych trochę ciut większych...