Najnowsze wpisy, strona 44


sie 14 2005 ...552...
Komentarze: 7

...i znów w Warszawie... z małym poslizgiem, ale jednak... a wszystko przez moją piątkowo-sobotnią "niedyspozycję" żołądkową jak delikatnie można określić to co się ze mną działo przez te dwa dni...  z Łodzi przywieźliśmy ze sobą dwa plecaki wyładowane po brzegi... a to jeszcze nie przeprowadzka... bedzie ciężko coś mi sie zdaje... dziś mielismy już pojechać mebelki stare porozkłądać i poprzeglądać czy cos z tego co obecnie stoi w "naszym magicznym domu" może nam sie pczyda... ale w związku z moim "ozdrowieniem" i powrotem do sprawności "jako takiej" Moje stęsknione Kochanie zaplanowało inne "rozrywki" ;)... coż pozostaje mi tylko kusząco wyglądać ... i udawać "niezdobytą" ;)...

 

on_the_edge : :
sie 12 2005 ...551...
Komentarze: 5

...wróciliśmy... było .. hmm... błotnie, deszczowo, ulewnie, mzawkowo, ciut słonecznie, odrobinkę tęczowo, obrzydliwie jedzeniowo, ciasnawo, zimno, brudno... ale pomimo wszelkich niedogodności... suma sumarum... przyjemnie... bo jak inaczej mogło być z Moim Kochaniem, moja kochana Kamilką, wciąż wkręcającym Gabciem, zabawnym K., nadwyraz dojrzałym M., opieszałą K., niekompetentną O., i bandą dzieciaków (mniej lub bardziej symatycznych ale zawsze dostarczających wrażeń)... bo otóż wylądowaliśmy w bieszczadzkiej stanicy ZHP... na obozie nie do końca dla harcerz, ale jednak pretendującym do takiego... gdzie starano sie zachowac wszelkie reguły... były więc apele, musztry, odprawy, zajęcia programowe, służby ( w tym w kuchni - gdzie naoobierałam się ziemniorów na 10 lat do przodu, więc chyba w "naszym magicznym domu" tę czynność przejmie Moje Kochanie:) )... był nadmiar wody z nieba i niedomiar w kranie... ale przede wszystkim był bieszczadzki klimat... oderwanie od rzeczywistości... i życie toczące się zupełnie innym rytmem... spokojnie niemalże bezproblemowo... pomijając przeciekający namiot, strach przed zwianiem dobytku życia i nas wraz z nim, oraz wszechogarniającego wkurwienia na wszędobylskie błoto ... a teraz powrót do rzeczywistości... zyskaliśmy kilka udogodnień... jak chociażby ciepłe łóżko, stały, suchy dach nad głową i pyszne dania mojej mamci... ale wróciły tez problemy dnia codziennego... i strach... bo "życie dorosłę" już czeka za progiem... i puka nieubłaganie do drzwi ponaglając i przypominając że już pora opuścic rodzinne gniazdko... ale damy radę... w końcu przetrwaliśmy pionierskie warunki bieszczad... mamy siebie... mamy naszych przyjaciół... i głowy pełne planów do realizacji... trzeba tylko zacząć...

on_the_edge : :
sie 01 2005 ...550...
Komentarze: 7

...kicia u siostry Wojtka... dom względnie wysprzątany... plecaki spakowane... a to oznacza... że już jutro uniosą mnie na skrzydłąch bieszczadzkie anioły... cudowna wizja 10cio dniowego wypadu w góry... ale i tak najlepsze czeka nas po powrocie... nasze własne m... juz puste... już gotowe żeby nas przyjąć... tylko jeszcze, żeby wszytsko się magicznie wyremontowało i umeblowalo...  i już moglibyśmy zasiedlić "nasz magiczny dom"... mówiłam juz że jestem bardzo bardzo szczęśliwa?... po uszy zakochana... kochająca i kochana?... mówiłam?... no coż to powiem jeszcze raz... szczęśliwa... zakochana... kochajaca i kochana... oto cała ja:)...

on_the_edge : :
lip 29 2005 ...549...
Komentarze: 8

...ale miałam piękny sen... właściwie miałam ich kilka... w jednym  śniło mi się m.in. że odwiedziliśmy ambiwalencję w domu:D... ale ten najpiękniejszy przyszdl dopiero nad ranem:)... śnił mi się mianowicie ślub, nasz ślub... mnóstwo ludzi wszytscy wzruszeni, szczęśiwi uśmiechnięci... cała ceremonia odbywała się ... na płycie lotniska (nie ma to jak bujna wyobraźnia:D)... a ja ubrana w białą prześliczną suknię.. ciągle głaskałam się po brzuszku... a w nim było maleństwo.. mogłam nawet wyczuc jego nóżkę:)... nie pamiętam samego przyrzeczenia.. ale pamiętam jak siedzialam potem u mnie w domu w kuchni z siostrą... a mamcia przyszykowała mi przent... różowy komplet ubranek dla dzidziusia... a na pudełku było napisane "dla cudownej żony i przyszłej mamy"... aż nie chciało mi się budzić.. wstałam z wielkim uśmiechem... a moje kochanie kiedy usłyszało wszytsko uśmiechnęło się i rzekło "spokojnie jeszcze czas"... tak tak ja wiem... najpierw jego studia... musimy się urz ądzić... na wszystko będzie czas... ale .... ech... mogłabym już śnić ten sen na jawie.. może to było prorocze?... dziwnym zbiegiem okoliczności bowiem, jak właczyliśmy tv na pierwszym kanale od razu słychac było marsz weselny, a na drugim pani stewardessa mówiła jak się zachowac podczas podróży samolotem:)... więc może coś, ktoś mi chce coś przekazać?... a może to tylko moja podświadomość, mój zegar biologiczny mówi mi, że to już pora?... najpiewniejsze jest to, ze tak bardzo kocham Mojego Mężcyzznę i jestem pewna, iż to z Nim chce spędzić resztę życia, stanąć na ślubnym kobiercu i mieć z nim dzieci...

....ale koniec marzeń... czas wrócić do rzeczywistości... a dziś czeka mnie pracowity dzień... pranie, p0rasowanie... a przede wszyskim sprzątanie,.. domek musi byc na błysk.. rodzcie wracaja co prawda dopiero za tydzień... ale my wyjeżdżamy w poniedziałek... kicia jedzie do siostry Wojtka... więc można już wypucowac wszytsko, żeby mamcia nie dostała zawału jak wróci... swoją drogą ciekawe czy moja siostra znów mi wspomni, żebyśmy uważali na wpadkę... jedziemy bowiem w bieszczady, a ilekroć jedzimy w góry moja siostra nas przestrzega... powód - otóż jej pierwsze dziecko poczęło się w górach i teraz  uważa, że to może być zaraźliwe ;)...

on_the_edge : :
lip 27 2005 ...548...
Komentarze: 6

...normalnie cuzję się jak na lan party.. wpadliśmy do mojej siostry... chwilowo na pogawedkę .. i wylądowaliśmy przy komputerach... Moje Kochanie z moim szwagrem instalują jakieś programy... moja siostra walczy ze swoja pocztą krzycząc co jakiś czas "Wojtuś ustaw mi to no wiesz co"... a ja korzystając z okazji nadrabiam zaległości gadu gadowe i dzielę się moim szczęsciem ze znajomymi... i nikt nie może uwierzyć że już jestem mgr, zamieszkam z Moim Kochaniem i tylko bezrobocie jest moim problemem.. no coż gdyby mi ktoś wywrózył taką przyszlosc jeszcze kilka miesięcy temu.. to też kazałabym się postukać po głowie... i mocno przecierałąbym oczy ze zdziwienia...

on_the_edge : :