Najnowsze wpisy, strona 151


sty 12 2004 ...17...
Komentarze: 1

...sesja...zblizajace egzaminy mnie przerazaja...w sumie nic dziwnego...zawsze tak było...pewnie zawsze bedzie...mimo ze do tej pory zawsze udawalo mi sie je zdac pomyslnie...jednak tak jak u aktora przed spektaklem tak i u mnie wystepuje syndrom nieuzasadnionego leku... nieuzasadnionego...w tym roku to sie zmienia... strach jest zrozumialy... nie mam glowy do nauki.. nie mam sily na zebranie mysli...a do tego wsyztskiego nie mam... po porstu zostaje z tym wszystkim sama...kiedys nie bylby to dla mnie problem... silna osobowosc ... choc ciut histeryczna... pozwalala mi przetrwac przeciwnosci... ba starczalo mi nawet sil na pomoc innym.. teraz-po porstu sobie nie radze...byc moze przychodzi pora na radykalne kroki...

dzis byl dziwny dzien... pogoda jak w kalejdoskopie.. wpasowana idealnie w moj nastroj... do tego to zamieszanie na miescie.. podobno jakas bomba...zablokowali skrzyzowanie cale...w calym tym balaganie jakis gosciu obił mi smoka...odpuscilam... nie mam sily uzerac sie z policja... w sumie nic sie nie stalo... ciut zarysowany zderzak...smok twardy jest - przezyje:).... a ja?? co bedzie ze mna?? dobre Anioly... gdzie jestescie??

on_the_edge : :
sty 06 2004 ...16...
Komentarze: 0

...nowy rok..rozpoczety w Zakopanem.. pojechalam.. bo to byl kolejny cel w moim zyciu.. kolejne wydarzenie.. cos na co czekama odliczajac dni.. odliczam je wciaz.. zeby jakos egzystowa... zobaczyc jakakoliwek moja przyszlosc.. tym razem sama... on juz nie wroci.. rozum mowi - wez sie w garsc- wez sie za siebie- jest tyle rzeczy do zrobienia.. a serce nadal liczy minuty.. godziny.. chwile.. kiedy on wroci.. irracjonalne myslenie nie jest obce memu serduszku... rozczulam sie na soba.. ktos rzekl.. moze mial racje.. ale nie potrafie inaczej... fakowanie i spadanie... to najlepszy opis mojego stanu emocjonalnego... choc ostatnio czesciej spadam...

...w Zakopanem bylo milo... jechalismy spora paczka.. w sumie 13 osob... same pary-o zgrozo... do tego- informatycy z wyksztalcenia (a raczej ksztacenia) a do tego z zamilowania rowniez.. czasami czulam sie jakbym sluchala kasmitow conajmniej... od poczatku czulam sie nie na miejscu...oni narty - a ja w obawie o moje kolanka- szukalam innych rozrywek.. na szczescie mialam wsparcie- dwoje cudownych ludzi - moja "pipa" (tak na siebie pieszczotliwie mowimy-prawda ze slodko:D) i jej chlopak - chyba tylko dzieki nim przetrwalam.. dzieki nim i mojej Kasi-bratniej duszyczce jak sie okazalo (szkoda ze akurat bratniej pod tym wzgledem ale coz..wymieniamy doswiadczenia i lzy..czasem pomaga) ...bylo kilka przygod.. 2,5 godziny wystawania w kolejce na wyciag na Kasprowy.. zimno snieg a my uchachani dodawalismy sobie otuchy...nawet to ze po takim dlugim czasie oczekiwania.. 3 osoby przed naszym dotarciem do kasy.. zabraklo biletow.. nie zrazilo nas.. potrafilismy sie z tego smiac.. Zakopane.. przeludnione - do kazdej knajpki kolejka .. czas oczekiwania minimum 40 minut.. ale warto bylo... ta atmosfera.. grzane winko.. piwko.. z imbirem... soczkiem.. miodzikiem...zastanawialam sie czy po powrocie bede miala deliryczne dreszcze odwykowe;)... w kazdym nawet najmniejszym lokalu kominek ...szczapy wysuszonego drewna skwierczace w rytm goralskiej muzyki... piekne widoki.. do calosci sielankowego obrazka brakowalao mi... Jego ramion do wtulenia... mialam gabarka na szczescie.. cudzy facet.. ale tak sympatyczny i cudowny ze nawet za reke mnie prowadzal po sliskich krupowkach... tak kumpelsko w pelni... w sylwester spadl upragniony snieg.. bylo pieknie mimo ze nasza gora z ktorej musialysmy sie zczlapac.. zrobila sie istnym torem saneczkowym .. a buty na obcasie nie przypominanja saneczek... to coz.. jakos dotarlysmy przed polnoca w umowione miejsce...zeszleo sylwestra spedzilam w Jego ramionach ... pierwszy pocalunek...bylo cudownie.. w tym roku bylo.. milo.. od i juz... bylo minelo.. jestem w Lodzi.. sesja sie zbliza wielkimi krokami... a ja potrzebuje chyba wielkiego kopa na rozped.. albo kogos kto przytuli i poglaszcze... niebylejakiego kogos.. bo tak jak kop tylko od wybranej osoby postawi mnie na nogi... tak samo tylko przytulanie w jedym tylko wydaniu da mi sile do dzialania..

dobre anioly.. prosze.. o spokoj.. ducha... i sile.. rozumu...to tak na Nowy Rok...

on_the_edge : :
gru 16 2003 ...15...
Komentarze: 0

...zawsze.. za kazdym razem kiedy jakis moj zwiazek sie rozpada... mam wrazenie ze dla niego sie zatraciam zupelnie... zawsze powtarzam sobie nigdy wiecej.. nigdy wiecej nie odddac sie w pelni facetowi.. nie zmieniac zycia na sile.. nic nie zmieniac.. pozostac soba w 100 %.. ale tak sie nie da... za kazdym razem.. w miare jak sie angazuje.. coraz bardziej pragne dla niego zrobic niemalze wszystko... nie byloby w tym nic dziwnego - gdyby nie to ze po fakcie.. kiedy opada uczucie.. kiedy znowusz czuje sie skrzywdzona.. zostaje sama z soba - nie poznaje samej siebie.. staje przed lustrem moich mysli... wspomnien i czuje do siebie obrzydzenie... znowusz powtarzam sobie nigdy wiecej... odbuduje skorupke - nikt juz mnie nie skrzywdzi... tym razem tez tak zaczynam powoli myslec.. mimo ze nadal nadzieja ze on wroci jest... mam coraz wiecej mysli ze znowusz zawiodlam - zawiodlam najblizsza mi osobe- zawiodlam siebie.. za duzo dalam ..w imie milosci.. chyba nie warto.. tylko - ile w takim bbadz razie warta jest milosc z kalkulowaniem.. z hamulcami?? nic.. dlatego jednak ...chce znowu kochac w pelni..zatracic sie w uczuciu i znowusz miec poczucie tego ze warto...

on_the_edge : :
gru 15 2003 ...14...
Komentarze: 3

..nienawidze samotnosci... nie umiem byc samam.. nawet przez chwilke w domku... nie potrafie .. wszystkie mysli kłebia mi sie w glowie.... wszystkie beznadziejnie dołujace... nie mamsily zyc dalej.. swiat mi sie posypał a ja nie umiem stawic czoła temu co mnie czeka.. bo czeka mnie samotnosc... jeszcze zyje złudzeniami chociaz po ostatnim piatku chyba nie powinnam miec zadnych... a jednak..chyba tylko nadzieja trzyma mnie przy zyciu...tak bardzo potrzebuje przytulenia... pocieszenia - staje sie egoistka... potrzebuje ludzi do zycia... najbardziej Jego.. kiedy tak nie jest- duzo substututów w postaci rodziny przyjaciół...tylko wtedy moge jakos funkcjonowac... dobre anioły błagam o pomoc...

on_the_edge : :
gru 10 2003 ...13...
Komentarze: 0

deja vue... przeżywam.. odbicie lustrzane moejgo wasnego postepowania... już nie walczę z wiatrakami.. walcze z konkretna osobą... tak wynika z poskadania w calość wszystkich cześci ukądanki... czasu nie da sie przeskoczyć... poczekam ... deja vue..

on_the_edge : :