Archiwum grudzień 2004, strona 1


gru 23 2004 ...395...
Komentarze: 8

...druga wigilia za mna... troche na biegu.. troche nerwowa.. ale w ogólnym rozrachunku... bardzo przyjemna... i przezabawna... za mna takze romantyczna wspolna kapiel.. w swietle swiec.. a przede mna... wspolny sen.. we dwoje... wiec dobranoc:)...

on_the_edge : :
gru 21 2004 ...394...
Komentarze: 7

...rodzice wyjechali... juz w niedziele wieczorem... i od tego czasu zapanował totalny chaos w moim zyciu... a to dopiero drugi dzien mej samodzielnosci na swoim... ciezko jest... niedosypiam... bo o 5 rano moja kicia przyzwyczajona przez moja mamcie budzi sie i domaga sie jedzenia... niedojadam... to akurat mi sie przyda... ale juz tesknie za zapachem obiadu po powrocie do domku...zaczyna mi przeszkadzac bałagan... o zgrozo!! rzeklabym... ale... juz niczego nie moege znalesc.. wszedzie sie spozniam... wszystko musze zalatwiac sama... o wszystkim pamietac... powoli sie gubie... chyba zaczne spisywac sobie szczegolowy rozklad dnia... na dzis np zaplanowalam gotowanie barszczyku na jutrzejsza Wigilie... a tu w domu - zero skladnikow.. do tego umowilam sie z moja rodzinka z praktyk - troche czasu mi u nich zejdzie... a jutro jezcze zajecia... znow wszytsko na ostatnia chwile... a do tego zupelnie wylecialo mi z glowy ze mam odebrac stroik i gwiazde od zaprzyjaznionej kwiaciarki... i musze to gdzies jutro upchnac w planie dnia... ech... niezorganizowana jestem maxymalnie.. i chyba dwa tygodnie "wolności".. okaza sie katastrofalne dla mojego ukladu nerwowego... uklad pokarmowy juz i tak od dawna zaniedbalam... wiec on zachartowany w bojach... ale po woli wszytsko sie buntuje... i kiedy ja mam znalezc czas na lekarza?... dobrze ze Moje Kochanie przyjezdza jednak jutro... dzis nawet nie mialabym dla niego czas... a do tego Kasia zaganiana to Kasia zła... znow  by mu sie oberwalo bez powodu... a tak.. przjedzie.. na gotowe... odstresuje... pocaluje... przytuli... i znow bede mogla bigac latac caly tydzien:)...

on_the_edge : :
gru 19 2004 ...393...
Komentarze: 9

...był szampan... były świeczki... chwile uniesień... ciepłe słowa... i te dwa najważniejsze... jednym słowem było cudownie... a to wszystko nawet mino mojego roztargnienia... gapiostwa.. i ogolnego chaosu jaki sieje.. piernik który piekłam wczoraj do 00 30 zostawiłam w pociagu... na zdrowie PKP!!... potłukłam kieliszek... specjalnie zakupiony... a na koniec jechałam spory odcinek drogi stojac na korytarzu... no coż... to był dzień pełen wrażen... i na pewno zapamietam go na długo...

on_the_edge : :
gru 18 2004 ...392...
Komentarze: 7

...PMS przyszedl z wielkim hukiem... ogolne rozdraznienie i poddenerwowanie siega zenitu... wszystko wyprowadza mnie z rownowagi ktora i tak jest bardzo rozchwiana... nie lubie siebie takiej... i zdaje sobie sprawe z tego ze robie źle... ze jestem opryskliwa.. wrecz wulgarna.. że czepiam sie o byle co... i bardzo bardzo tego załuje... ale zazwyczaj 2 minuty po fakcie... bo w trakcie..nie potrafie sie kontrolowac... wredna baba ze mnie.. histeryczna i himeryczna maxymalnie... nnajbardziej zal mi Mojego Mężczyzny.. na ktorego juz dzis zdazyłam fuknac.. a on bogu ducha winny.. a do tego nieswiadom zupelnie..  amoja biedna kochanka wysłuchuje moich zali na siostre (z duza dawka wulgaryzmow niestety)... ech oby szybko mi to przeszło... bo sama ze soba wytrzymac nie moge...

on_the_edge : :
gru 17 2004 ...391...
Komentarze: 5

...wczoraj ubrałam choinke... dzis przywiozłam sobie do biura taka malutka juz gotowa... stoi kolo monitora.. i przypomina mi ze nadchodzą swieta... bo ja ich tak na prawde nie czuje... niby w sklepach wzmozony ruch... wszedzie strasza dekoracje swiateczne... w radio co chwila jakas swiąteczna przyspiewka... ale.. u mnie w domku brak swiątecznej krzątaniny... mamcia zamiast pichcic swiateczne potrawy - pierze... tata nerwow konczy prace.. zeby zdazyc przed wyjazdem... w niedziele zacznie sie horror pakowania.. dobrze, śe mnie nie bedzie... tak - w tym roku to bedzie zupelnie inaczej ... nietypowe swieta... rodzice wyjada.. siostra z dzieciaczkami i szwagrem w gorach.. ja zostaje jako reprezentacja rodziny... i bede biegala od jednej ciotki do drugiej, a one za wszelka cene beda mi chcialy wynagrodzic brak rodzicow...bo kazdej z nich sie wydaje ze dla mnie to kara... otoz bzdura... ja sie ciesze... rodzice odpoczna.. mama nie nameczy sie szykowaniem swiat... po to tylko zeby po 3 dniach wiecznego pospiechu, nakrywania stolu, zmywania, znow nakrywania i tak w kolko... powiedziec magiczne "swieta swieta i po swietach"... w tym roku w koncu naciesza sie spokojem... atmosfera... wypoczna... a ja - ja bede w te swieta odliczala dni do ich konca... bo kiedy tak sie stanie.. zacznie sie moje.. Nasze... prywatne swietowanie... i to przez caly tydzien... czego wiecej chciec w ten magiczny czas... no moze odrobine sniegu ... i wtedy powiem... nic wiecej do szczescia mi nie potrzeba:)...

P.S ..śnieg zamawiam także dla Nermal -  a niech ma dziewczyna i sie dobrze bawi - wybaczam Ci te mandarynki moja droga- w koncu świeta ida;)

on_the_edge : :