Archiwum listopad 2004, strona 4


lis 10 2004 ...351...
Komentarze: 8

dawno nie usłyszałam tylu komplementów... połechtało to moja próżność...nie powiem.. i może bym i uleciała gdzieś hen hen daleko "napompowana" dumą... ale boleśnie się pobijałam po drodze.. bowiem dziś także okazało się ze dawno tez nie spadłam ze schodów.. wiec tadam.. spadłam i to tuz pod nogi pana od polityki społecznej.. i teraz nie wiem czy pochwalił moja wypowiedz pisemna, dlatego ze była taka dobra.. czy może z litości... auuaa moje kolanko ..auaa moja raczka.. ale za to fryzurę mam "sexowna" (przyp. autora - zdaniem Kubusia:) )

on_the_edge : :
lis 09 2004 ...350...
Komentarze: 6

..odkąd pamiętam wizyta u fryzjera wiązała się dla mnie zawsze z wielka traumą... juz pierwsze postrzyżyny były wielka pomyłka... długo byłam łysym dzieckiem.. tatuś często znajomym pokazywał mnie tylko w czapeczce.. co by się nie wstydzić... aż nagle wyrosły mi piękne długie kręcone włoski.. wyglądałam jak istny aniołeczek.. do czasu, kiedy to moja siostra wyjechała na obóz zostawiając moja wiecznie zabiegana mamę z jak się okazało -  problemem do ścięcia.. i tak oto w wieku 3 lat stałam się chłopczyca.. bo wygodniej.. od tego czasu znienawidziłam instytucje fryzjera. i tak mi zostało przez lata... nawet, kiedy juz mogłam samodzielnie podejmować decyzje, co do kształtu fryzury... nigdy nie byłam zadowolona z efektu...szłam, bowiem z własna wizja.. wychodziłam wściekła.. napuszona.. niezadowolona.. rycząca z bezsinlosci.. niby włosy odrastają.. ale to, co widziałam w lustrze przez pierwsze kilka tygodni po wizycie od fryzjera.. sprawiało ze mówiłam sobie "nigdy więcej"... moja strach przed fryzjerem porównać się da chyba tylko z psychoza związana z wizytą u dentysty... ogólnie nigdy nie miałam szczęścia do eksperymentów z włosami... i tak przez chce powrotu z koloru miedzi do naturalnego blondu przez pewien okres byłam piękna marchewką.. i od tego czasu stopniowo doszłam aż do włosów czarnych.. co wielu moich znajomych uważa za najtrafniejszy kolor w moim wypadku... niemniej jednak mnie się nudzi.. wszystko.. i kolor i kształt.. dlatego tez mimo traumy kombinuje.. na początku studiów dałam się ostrzyc na krotko.. niektórzy twierdzili - fryzura twojego życia.. owszem wyglądałam nieźle.. ale po roku juz marzyłam o długich włosach...i przeżyłam jeden z największych koszmarów- zapuszczanie.. fryzury przejściowe.. czekanie aż urosną, choć centymetr. a potem znów podcinanie żeby były proste i równe.. masakra.. wtedy to zafundowałam sobie doplatane warkoczyki.. które gościły na mojej głowie przez rok (oczywiście odpowiednio często wymieniane na nowe) i to dzięki nim wróciłam do wymarzonej długości.. a dziś... dziś oczywiście moje znudzenie wykiełkowało i dopięło zenitu.. poszłam do znienawidzonego fryzjera.. pełna obaw.. jedyne, co mnie podtrzymywało na duchu to zapewnienie siostry ze chłopak jest świetny.. zresztą jej fryzura prosto spod jego nożyczek wyglądała rewelacyjnie... wiec poszłam i... REWELACJA:)..miła obsługa.. przystojny fryzjer.. tfu "stylista".. odważne ciecia... krotka konwersacja.. odprężenie relaks.. a efekt.. idealna fryzura.. trandy asymetria.. a co wiecej.. łatwa w pielęgnacji.. wprost dla leniwca.. i wyglądam w niej.. no no no.. nawet sobie się podobam.. kobieta potrzebuje zmian.. ta była/ jest strzałem w dziesiątkę:)...

 

 

on_the_edge : :
lis 08 2004 ...349...
Komentarze: 9

...z kazda chwila.. z kazda rozmowa... z kazdym brzmieniem jego głosu... chciałabym coraz bardziej... i coraz bardziej sie boje... typowo kobiece?... a moze to zwyczajnie ludzka obawa przed utrata czegos co sprawia przyjemnosc... jest coraz wazniejsze... wypelnia mysli... zabiera samotnosc... co ma być to bedzie... czas pokaze.. stagnacji nie lubie... wiec pora isc do przodu... cokolwiek to oznacza... cokolwiek to przyniesie... cokolwiek sie stanie...

on_the_edge : :
lis 06 2004 ...348...
Komentarze: 8

Zabiorę cię właśnie tam gdzie jutra słodki smak
Zabiorę cię właśnie tam gdzie słońce dla nas wschodzi
Zabiorę cię właśnie tam gdzie wolniej płynie czas
Zabiorę cię właśnie tam gdzie szczęsciu nic nie grozi


...głupie przepychanki.. chora zazdrosc... wyszło jak wyszło... ktos sie poddał.. a ja walcze zeby wrocił... i tak łatwo nie odpuszcze... juz przez jedna babe raj utracono..i na tym koniec....tylko jeszcze pare rzeczy chciałabym wyjasnic... i to jak najbardziej obiektywnie o ile sie da.... składanie opowiastki z kilku "scenariuszy" mnie juz meczy...

on_the_edge : :
lis 06 2004 ...347...
Komentarze: 0

...z dołka w energetyczna burze... szkoda ze to tylko i wyłacznie maxymalnie negatywna energia...moja irytacja siega zenitu... a kazdy kontakt z kimkolwiek jest jak woda na moj młyn... kolezanki przychodza tylko wtedy gdy potrzebuja.. dziwne niedomowienia zaczynaja siac zwątpienie... kolejne akty brazyliady w ktora zostałam wplatana... to wszystko powoduje ze czujs sie jakbymsiedziala na beczce z prochem... cos czuje ze oberwie sie bogu ducha winnej osobie... choc tylko w stosunku do niej potrafie sie jeszcze powstrzymac... moze jazda na łyzwach.. wysyłek fizyczny do utraty tchu pomoze mi pare spraw poukładac... poskładac.. i w koncu komus cos wygarnac... bo zbiera sie to juz od dawna....

on_the_edge : :