Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11
|
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum 11 października 2007
...pierwsze w życiu zwolnienie lekarskie na druku L4... tylo dwa dni... i aż dwa dni... biorąc pod uwagę, że ból ucha zaczął się w niedzielę, na ostrym dyżurze wylądowałam w poniedziałek, a dopiero wczoraj dotarłam do lekarza rodzinnego po zielony świstek i nowy antybiotyk... dochodzę do wniosku, że nie powinnam mieć wyrzutów sumienia, że tam moje koleżanki w pocie czoła odpierają ataki i toną w papierkach... a ja tu w domku zwyczajnie się obijam... chociaż i tak moja mega odpowiedzialnośc i nad-robotność sprawiła, że wczoraj wychodząc z "kołchozu" zapakowałam do torby tonę piapiórków do wypełnienia, a na dyskietkę zgrałam sobie najpotrzebniejsze wzory... teraz tylko rozwieszę pranie, ogarnę sypialnie, owinę szyjkę szaliczkiem, do ucha wpakuje sączek... i zabiorę się za biurokrację... bez której jak sie okazuje nie mogę żyć ;)...