Archiwum 04 marca 2006


mar 04 2006 ...631...
Komentarze: 10

...to nic że post... w końcu kiedyś przeciez trzeba zrobić użytek z walentynkowego prezentu... i to kiedys nadeszło dziś... zmęczeni sobotnim sprzątaniem... postanowiliśmy zasmakować gorączki sobotniej nocy... i stało się... na początku było trudno... ja sobie Wojtuś sobie... nie mogliśmy zgrać naszych ciał... bez wspólnego rytmu... jego ręka jakby obca na moim ramieniu... moja dłon w jego dłoni jakby pierwszy raz... nasze biodra zbyt daleko a nagle nazbyt blisko... każde z nas szukające swojego kawałka przestrzeni...  wszystko takie nowe... gorące oddechy...  spocone dłonie... przyspieszone bicie serca...choć się bardzo staraliśmy nie do końca potrafiliśmy odtworzyć to, co widzieliśmy na szklanym ekranie... a tu wciąż nowe, coraz trudniejsze pozycje... dopiero odrobina procentów we krwi mojego kochania trochę go rozluźniła... złapaliśmy jeden rytm... i powoli nasze ciała falowały wspólnie w takt muzyki naszych dusz... a biodra zataczały delikatne, jeszcze nieśmiałe ósemeczki... na dziś wystarczy... jutro i tak będą nas bolały wszytkie mięśnie ... nawet te, o których istnieniu do dzisiejszego wieczoru nie mieliśmy nawet pojęcia...najważniejsze jednak to zacząć...i jeśli nawet nie staniemy się zawodowcami... może dzięki cowieczornym próbom... uda nam sie chociaż zatańczyć walca na naszym weselu:)...

on_the_edge : :