lip 04 2005

...538...


Komentarze: 17

...wczoraj były kręgle... i rzutki ... i cymbergaj... i we wszytskim przegrałam... romantyczny spacer nad Wisłą też był... Warszawa z zupełnie innej strony... tak spokojnie... tak cicho... romantycznie... a dziś - dziś mam zakwasy w prawej ręce... mnóstwo bąbli po ugryzieniach wygłodniałych komarów... ale reasumując - plusy i minusy - było cudownie... tak beztrosko... skończył się weekend i znów pora podjać dorosłe kroki... dzis rozmowa w administracji... powinni nam oddać za wymianę okien i podłoża ... i oto idziemy powalczyć... ja co prawda będe to robiła tylko poprzez duchowe wsparcie... bo rozmowę przeprowadzać będzie Moje Kochanie ( w końcu to jego mieszkanie)... ale i tak czuję się poddenerwowana... nienawidzę biurokracji... a panie z administracji w Łodzi niczym nie odbiegają od tych z dziekanatu... ale może i w tym wypadku Warszawa mnie mile zaskoczy?...

on_the_edge : :
paulita
04 lipca 2005, 12:06
w takim razie jesli Warszawa w tym wypadku Cie mile zaskoczy to ja sie przeprowadzam :)... powodzenia zycze i milego dnia (dla Wojtka równiez)
04 lipca 2005, 11:19
heh oby!! chociaz mloda jestem to wiem ze takie sprawy biurowe sa zawsze ciezkie.. :/
a komary? teraz wiesz ze trzeba sie wczesniej czyms popsikac :P offem chociażby!!

Dodaj komentarz