...771...
Komentarze: 12
… zestarzałam się…. szare komórki nie chcą pracowac… myśli ciągle uciekają w stronę potomstwa i spraw związanych z nim… a tu trzeba się zebrac w sobie i w koncu zaczac się uczyc bo…. SESJA ZA PASEM…. Uff w końcu to wydusiłam, a myślałam, że już nigdy ta kwestiia mnie nie będzie dotyczyła… przede mną same zaliczenia na ocenę, egzaminy i jedna praca do napisania… i oczywiście znów reguła „kiepski wykłądowca – hardcorowy egzamin” się sprawdza…
… na froncie domowym lekkie spięcia… o błachostki i duperele, ale i o sprawy priorytetowe… najgorsze w tym wszytskim, że ciągle o to samo… czasem czuję się jakbym waliłą głową w mur… a czasem mam wyrzuty sumienia, że niepotrzebnie się czepiam… ech chyba nie pozostaje nic innego jak tylko się przyzwyczaic do takiej sinusoidy naszego małżeńskiego pożycia…
… a Jaś – nasz aniołeczek- jest rozkoszny… w dzień pięknie się bawi, wieczorami sam zasypia, w nocy też daje nam się wyspacJ nic tylko robic kolejne ;) jedyny problem to jedzenie – ostatnio muszę się nieźle nagimnastykowac, żeby Jasiek zjadł przewidzianą dla niego porcję mleka, za to zupki i owocowe deserki wcina bardzo chętnie i po tatusiu odziedziczył zamiłowanie do mięsa – chociaż w jego potrawach ja go wcale nie wyczuwam – on najchętniej otwiera paszczę do zupek z indyczkiem czy kurczaczkiem…
… i jeszcze jedna ciekawostka – po diagnozach – zbyt wiotki, za mało napięty w barkach, przyszła pora na diagnozę – zbyt napięty w nóżkachJ … już mnie to bawic zaczęło – ale na rehabilitację chęnie się wybiorę, będziemy mogli podpatrzec jak stymulowac naszego Synusia…
Teraz rehabilituje na zasadzie zabawy, potrzasania konczynami, rowerek robimy...
Maly sie nie drze jak opetany, a i ja spokojniejsza, ze krzywdy nie robie.
Dodaj komentarz