maj 06 2009

...770...


Komentarze: 5

…źle się dzieje w Państwie Duńskim… prześladuje nas jakieś fatum… najpierw Wojtek zgubił okulary (jego ulubione, moje znienawidzone, ale niezbędne do prowadzenia samochodu w słoneczne dni), potem zapomniał zabrać spod windy walizkę z Jaśkowymi ubrankami ( i kilkoma moimi jak się później okazało) – ktoś oczywiście wykorzystał ten fakt i wszystko poszło w piz** … do tego siostrzeniec małżonka wypiął się  na efekt pracy zleconej i w ten oto sposób zapłaty – zero, czasu zmarnowanego – od metra… oczywiście małżonek położył po sobie uszy – chciał skończyć na meilu pt. „tak się nie robi stary” – ale żona czyli ja tak łatwo nie daję się „wypstrykać” więc powiedziałam chłopakowi kilka ciepłych słów i już na pewno uchodzę za niezłą heterę… po drodze – po odmowie przez potencjalną chrzestną „podania” Jaśka – odmówiła ona też przyjazdu bo – UWAGA – obiady jada z mężem a on pracuje i przyjechać nie może… reszta rodzinki z tamtej strony też wypięła się dupą mając za wymówki a) pracę ( tiruriru – raczej skrępowanie zachowaniem męża alkoholika vel brak kasy na prezent za to na 30 kredytów – a i proszę) b) małe dziecko (starsze dziecko od Jaśka o miesiąc a podróż dla niego 140 km to za dużo, w sumie nie ma się co dziwić skoro jego „spacery” zahaczają jedynie o balkon, no raz na tydzień o spacer po parku) … c) dużo nauki – uwaga- w NIEDZIELĘ… i tak oto nawet na zdjęciach tej rodziny mieć nie będziemy – może to i dobrze – sami się odcinają – my nie będziemy musieli niszczyć zdjęć … a wczoraj na dokładkę dostałam mandat – za złe parkowanie… jakiś służbista chyba chciał wyrobić normę, bo nigdy w tym miejscu mandatów nie wlepiali, pan strażnik miejski poinformował mnie, że mogę iść do sądu się odwołać - a sam chyba nie do końca wierzył, że jego kolega się przyczepił, bo nie bardzo miał podstawy – ale wezwanie wezwaniem – mandat trzeba wlepić , a ja nie mam czasu na głupią szarpaninę… i tak oto uszczupliłam nasz i tak już nadwyrężony budżet o kolejną stówkę… wszystko to sprawia że jestem sfrustrowana, przemęczona, wiecznie boli mnie głowa i nie mam na nic siły i ochoty, w nocy spać nie mogę,  a brak apetytu Jaśka doprowadza mnie do furii, której nawet wyładować nie mogę… jedyna radość z życia – postępy Brombla i jego rozbrajający uśmiech kiedy próbuję go uraczyć pysznym mleczkiem…  

p.s. w kinie - multibabykinie - było super - Jasiek okazał się kinomanem, wielki telewizor wręcz go zahipnotyzował, trochę pomarudził, zasnął na jakieś 20 minut, ale kiedy zaczęły się pikantniejsze sceny - szybciutko wrócił do wlepiania się w piekną Penelopę:) z pewnością jeszcze kiedyś powtórzymy ten miły przerywnik codziennej rutyny:)

on_the_edge : :
JaJunior
23 listopada 2013, 19:06
moim zdaniem każdy powinien móc odmówić jeżeli nie czuję że ta rola by mu odpowiadała zwłaszcza że po śmierci rodziców to chrzestny powinien się tym dzieckiem zająć więc lepiej nikogo nie zmuszać do tej roli zwłaszcza dla dobra dziecka
11 listopada 2011, 23:46
takie tam
11 maja 2009, 18:28
Ciekawe... u nas nie wolno odmówić chrzestowania (w znaczeniu bycia chrzestnym). Zwyczajnie nie wolno odmówić dziecku. Dlatego np. jestem chrzestną siostrzeńca nr II...
06 maja 2009, 14:32
Ot, rodzinka :)
06 maja 2009, 14:14
wymowka z obiadami najbardziej mi sie podoba :)

Dodaj komentarz