lip 10 2006

...659...


Komentarze: 7

...9 lipca 1981r. o 12:05 się zaczęło...tata posmutniał, że nie będę Czarkiem... mama z siostrą przeforsowały moje pierwsze imię... ale i tak dla większości do 3 roku życia byłam kiciuniem... przesłodkim najpierw łysym bobasem, który zbyt szybko zaczął mówić i chodzić i nikt mamie (zanim nie zobaczył) nie chciał uwierzyć że mam rok i nie chceli bez kolejki puścić... a były to czasy wszytskiego na kartkę... jeszcze do dziś zapach pomarańczy kojarzy mi się ze świętami... a szynka w puszce, z tą co ją nam złodzieje ukradli z piwnicy przy okazji wypijając sobie wodę ze wszystkich ogórków kiszonych i "pożyczając" na wieczne oddanie rower siostry... tej kochanej siostry, która upiększając mnie wyrwała mi najwięcej włosów i tej samej, która biegnąc ze mną do autobusu przewróciła się na mnie i złamała mi nogę w dwóch miejscach... ale i tak ją kocham... to ona przebiła mi uszy... i pozwalałą oglądać kino nocne pod kołdrą w swoim łóżku, to dzięki niej słuchałam nieśmiertelnej listy przebojów w radio, a głos Niedźwieckiego zastępował mi kołysankę, to moja siostra pokazała mi co i jak z facetami, i to dzięki niej,  a właściwie dzieki jej pierworodnemu mam tak silny instynkt macierzyński.... ale po kolei - po czasach kiciunia nastały czasy Paskudki - która od mówienia szybko przeszła do pyskowania... i tak mi pozostało do dziś... zawsze miałam swoje zdanie i nigdy nie bała się go forsować... nawet małym fortelem, choćby dzięki słodkiej mince... gadulstwo i bezkompromisowość sprawiły, że w podstawówce mimo wybitnych wyników w nauce nigdy nie miała tarczy wzorowego ucznia... a w liceum starałam się dobić do czołówki w  nauce... na imprezach brylowałam dowcipem... a tak  na prawdę byłam trochę przestraszona, trochę zahukana, czasem niedopasowana, a przede wszytskim ciekawa - wszytskiego... i wtedy pojawiły się "pierwsze razy" z różnej półki...  niczego nie żałuję... wszytskie sploty wydarzeń doprowadziły mnie na studia... gdzie poznałam sporo fajnych ludzi... z tymi naj mam kontakt do dziś... poznałam też pierwszy poważny zawód miłosny... który poniekąd zaprowadziła mnie tu... na blogi... i to była słuszna droga... poznałam Księcia... i wiedziałam, że będzie mój... zdobywałam, byłam zdobywana... i od tego czasu jestem Jego Słoneczkiem, Szczęściem, Księżniczką, Marzeniem, Jego Kobietą,Narzeczoną, kiedyś będę Żoną, a najbardziej pragnę być matką Jego dzieci... i to jest w tej chwili jedyne moje urodzinowe życzenie...

...tak w skrócie upłynęło mi ćwierczwiecze... i już się nie mogę doczekać co przeniesie przyszłość... a tymczasem ide jeszcze choć przez chwilę zatopić się we  wspomnieniach wąchając cudowny bukiet 25 róż, który dostałąm od Mojego Księcia...

on_the_edge : :
10 lipca 2006, 18:17
sto lat i mnóstwa dzieci ;-)
10 lipca 2006, 15:30
sto lat i bobasa w drodze:)
10 lipca 2006, 11:58
STO LAT! Bo przed Tobą wszystko, co najlepsze :))
BanShee
10 lipca 2006, 11:26
zdrówka no i szczęścia! dużo dużo szczęścia :))) Buziaki!
10 lipca 2006, 10:39
...wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze:)....
abs
10 lipca 2006, 09:14
ale Ty stara jestes, uhuhuuuu;) najlepszego! zycze Ci, zeby spelnilo Ci sie to, czego chcesz najbardziej
pia
10 lipca 2006, 08:56
najlepszego:)

Dodaj komentarz