...591...
Komentarze: 9
...dokładnie dwóch dni... i pół godziny... podpisania rozmowy i kilku słów ... tyle potrzebowalam zeby stracic mój entuzjazm ... do pracy oczywiscie... pierwszego dnia usłyszałam, ze mam niewyraźne pismo... szok.. ale oczywiscie z usmiechem na twarzy przyjelam przeprosilam ... i zaczełam pisać drukowanymi... drugiego dnia przyszłam do pracy za 20 ósma... myślałam lepiej później niż wcześniej, zreszta jeszcze do końca nie wiedzialam ile sie tam jedzie i czy bedą korki.. a poza tym tak nie fajnie dostać opieprz za spóźnienie drugiego dnia... wiec byłam wcześniej... i co?.. i też dostałam opieprz.. od sprzątaczki... że za wcześnie.. i to ta sama baba, która poprzedniego9 dnia przy kadrówce powiedziala... "nie musiała pani tam siedzieć i czekać trzeba było wejść"... widać już w cztery oczy z nowym pracownikiem pani sprzątaczka nabrała animuszu... i wykorzystała swoją włądzę... jeszcze najechała na mnie że butów nie zmieniam... na co ja oczy w słóp bo a) w szkole to ja nie jestem b) jak zauważyłam zadna z koleżanek nie zmienia... ale oczywiście grzecznie przeprosiłam ... zaciskając zęby ze wściekłości... a dzis... wpadłam do pracy na chwilkę... "zakład pracy" odpracowywał 31 listopada.. a ja jako że jestem zatrudniona od listopada... przyjechałam tylko skonsultować jedną sprawę... i przy okazji okazalo sie, iz już sporządzona jest dla mnie umowa... zapytałam czy mogę już podpisac usłyszałam "ja panią poproszę" i o dziwno drzi ktore nigdy się nie zamykały zostały zamkniete... po chwili lodowatym glosem zostałam zaproszona... usiadłam posłusznie... myślałam sobie że będzie to dla mnie podniosła chwila... w końcu pierwsza moja poważna praca... której zawsze chciałam.. o którą tak zabiegałam... i usłyszałam - że wiedzę merytoryczą to ja owszem mam ... ale ubrierać sie musze bardziej stosownie... że to nie przystoi... że zawód wymaga.. uśmiechałam się przepraszajac oczywiście chociaż w duchu zastanawiając sie za co... sliwkowe spodnie i leko fioletowa marynarka - pierwszego dnia, drugiego - biała marynarka, biały golf brązowe spodnie, wydawały mi sie stosowene.. no ale... powiedzialam, że się dostosuję... ale na słowa, iż kolor moich stringów i tatuaż są komentowane w "zakładzie"... już z trudem przełknęłam ślinę... na koniec podziękowałam przeprosiłam uśmiechnęłąm się i wyszłam... po cyzm przez niespełna godzine ryczałam w rękaw Mojemu Kochaniu nie mogąc pojąć ... jak można być tak obłudnym.. usmiechać sie a za plecamik dupe obrabiać i komentować... na zakończenie dodam chyba oczywistą rzecz... pracuję z samymi kobietami... tatuaż i stringi nie były ogólnie widoczne... a do mojej szafy zawitał czarny żakiet i spodnie.. chociaż chyba powinny dzinsy, szary swetr, ewetualnie coś w beżu, może jakas garsonka... bo to strój obowiązujący i jedyny akceptowany w moim "zakładzie pracy"...
Kobiety są wredne... Może stałaś się dla nich jakimś zagrożeniem... Wiesz jak jest... Jak ktoś się czepia, to doczepi się do wszystkiego... Uważaj bo przez buciki wypatrza, że masz pomalowane poznokcie od stópek... Trzymaj się...
Dodaj komentarz