paź 12 2005

...584...


Komentarze: 9

...jeszcze nie tak dawno moja mamcia przestrzegała Wojtka... mówiła, że ze mnie żadna gospodyni... i raczej to sie nie zmieni... a teraz - przeciera oczy ze zdziwienia... ja zrestą też... co więcej - jestem podawana jako przykład dla starszej siostry... a moja rodzicielka za moją namową zaczęła w kuchni eksperymentować... już sama robiła moje pierwsze główne danie z pierwszego rodzinnego obiadku... czyli piersi kurczaka w sosie śmietanowo ziołowym z porem i winogronami... ciekawe czy dalej też będzie podążała za naszymi eksperymentami kulinarnymi... a oboje z Moim Kochaniem uwielbiamy urozmaicenie w tej kwesti (chociaż Wojtus w znacznie okrojonej wersji)... tak więc postanowiliśmy zasięgnąć do książki kucharskiej podarowanej przez tatusia ... i od dzś pichcimy potrawy z kuchni całego świata... na pierwszy "ogień" poszły węgry... i tym oto sposobem po wspólnym krojeniu, siekaniu, duszeniu, smakowaniu na obiadek upichciliśmy gulyasleves (jakolwiek się to czyta - pewnie absynt wie:) )... a że wyszło nam całkiem smacznie i dużo... to i jutro będzie co jeść... a na kolejne dni planujemy wypróbować coś włoskiego i to będzie słynne spaghetti:)... a w sobotę  ugościmy moją kochankę grecką musaką... chociaż Wojtuś na słowo "bakłażan" pokręcił noskiem...a dodam, że nigdy w życiu go nie jadł... ale chyba po sukciesie naszych kilku "pierwszych razy" w przeróżnych dziedzinach... także na bakłażana się skusi:)...

on_the_edge : :
i.s.a
13 października 2005, 14:42
Bakłażan jest git.
13 października 2005, 09:31
brzmi smacznie :) a tak w ogóle to Ty się nadal zastanawiasz czemu siostra nie dzwoni? przecież to proste - zobacz co naspiałaś o niej. Na pewno jest sfrustrowana tym,że jesteś stawiana za wzór i to jest przycyzna ;-P
kobieta zamężna
13 października 2005, 07:58
mogę się wprosić? ;)
12 października 2005, 22:15
...za nic nie umiem sobie tych winogron w tej śmietanie wyobrazić;)...
12 października 2005, 21:43
w ramach kuchni węgierskiej czasem robię leczo; zazwyczaj na cały tydzień;
12 października 2005, 21:16
Ja też chcę umieć gotować, ale czy do tego konieczne jest posiadanie faceta :D
12 października 2005, 20:22
przyznam się, rownież bakłazana nigdy nie jadłam, ale z chęcia spróbuje.. to ja sie wpraszam na obiadek :)
abs
12 października 2005, 20:04
absynt wie -\'gujaszlewesz\'. no no, zupa gulaszowa. mniam. a też taka, jak trzeba, ostra?;) jesteś moim wzorem. najprawdopodobniej niedoścignionym. do tzw. babskich zajęć mam dwie lewe:)
12 października 2005, 19:40
Od poczatku do konca,wszystko brzmi ....smacznie.Jak zawsze usmiech na twarzy sie pojawia jak tu jestem:)
ps.Dziekuje za ostatni komentarz...takie slowa byly mi potrzebne :)

Dodaj komentarz