sie 29 2005

...561...


Komentarze: 7

...raz tu... raz tam... ale już bardziej tu niż tam... pierwsza część przeprowadzki za mną... dla kobiety chyba ta najważniejsza... w warszawie bowiem mam już 99% swoich ubrań... a okazało się, że jest ich nie mało... i chyba ciężko będzie juz wciskać kit pod tytułem "nie mam się w co ubrać"... juz szybciej WOjtuś uwierzy chyba w to, że nie mam gdzie tego schować... czyli z zakupów ubraniowych na pewien czas nici... no coż nie pozostaje mi nic innego jak zadowolić się zakupami meblowo dekoracyjnymi... i coś czuję, że i w tej dziedzinie się "rozsmakuję"...

on_the_edge : :
30 sierpnia 2005, 15:38
Ale zakupy dekoracyjne też mają w sobie coś
kobieta zamężna
30 sierpnia 2005, 14:05
musi się nauczyc, że im bardziej z szafy wypada, tym bardziej nie ma co na siebie włożyć ;)
łp
30 sierpnia 2005, 14:03
bardzo łatwo rozsmakować się dekoracyjnie :)
moje_antidotum
30 sierpnia 2005, 09:03
Ja też cierpię na chroniczny brak ubioru, mimo że ciuchów mam sporo. A z mieszkankiem powoli wszystko da się zrobić.
abs
30 sierpnia 2005, 08:24
wiesz co, ja strrrasznie bym chciala sie gdzies urzadzac. tak jak instynktu macierzynskiego nie mam, tak wprowadzac sie na swoje baaaardzo bym chciala. ciuchy przemilcze:)))
29 sierpnia 2005, 23:52
Kobiety chyba tak mają, że nawet jak szafa pęka w szwach, to i tak mówią, że nie mają się w co ubrać :D
29 sierpnia 2005, 22:49
Często tak jest :] szafa pełna ubran i nie ma w co się ubrać :] A może uda się coś przemycić, zeby Książę nie widział :> ;)
Mama tak robi i mówi; Kochanie to juz tak dawno kupione. Nie widziałeś... :(

Dodaj komentarz