cze 06 2004

...187...


Komentarze: 3

... sobotni wieczor zapowiadal sie ...hmm.. sesyjnie.. zagrzebana w ksiazkach z masa notatek na kolanach.. mialam ambitny plan.. zglebiac wiedze i .. kuc.. ryc.. wkuwac.. itd.. bo egzanim tuz tuz.. a w głowie pustka... ale oczywiscie wedle przyslowia.. nie znasz dnia ani godziny.. nagle.. dryn dryn.. chrzestna.. gadka szmatka .. bla bla bla.. wyszło na to ze wpadaja ... cel - blizej niesprecyzowany.. chociaz calkowicie jasny od monetu kiedy cala 4 osobowa rodzinka przekroczyla prog... ooo jaka slodka kicia.. i juz jej z lap nie wypuscili... chwilowa wspolna bytnosc z rodzicielami.. zakonczyla sie w monecie typowych rozmow - na co kto chory.,. tego nie znosze.. zreszta podobnie jak moja siotra cioteczna.. i brat.. wiec po cichutku ulotnilismy sie ... po drodze drapakiem dobywajac butelczynki winka.. i tak kamil grzebal mi cos w kompie.. co chwila wybuchajac smiechemm.. a to ze procesor mam w 100 % wykorzystywany... a to ze korzystam z badziewnych programow.. o stanie mojego zagospodarowania kompa... i porzadku na pulpicie nei wspominajac.. (notabene obiecał biedjen kochanej siostrze pomoc uporac sie z czarna magia jaka jest dla mnie informatyka) ... koszmar... w miedzyczasie ja z kinga... prowadzilysmy ozywione.. p..l..o..t..k..o..w..a..n..i..e...polaczone z pomstowaniem na kilku facetow.. dla rownowagi wychwalajac kilku innych pod niebiosa... oczywiscie wady i zalety jednych i drygich wyglaszalysmy na tyle glosno.. co by mlodszy brat sie uczyl.. nasza misja tworzenia superfaceta w toku zatem ;)... i tak od slowa do slowa.. butelczynka pustoszala.. w glowie szumialo.. gadalysmy coraz szybciej glosniej.. az ten jakze kobiecy wieczor przerwala nam jedna z rodzicielek oznajmiajac ze juz pora .. cmok cmok w przedpokoju i papa... i na tym by sie wieczor mogl skonczyc.. poszlabym grzecznie spac.. bo przeciez nauka w takim stanie mogla by sie co najwyzej zakonczyc przeciazeniem zwojow... ale jednak.. dzis rano przypomnialam sobie ze przed snem.. prowadzialm jeszcze jakas ozywiona konwersacje ... jedna na gg.. ktora na szczescie moge wyciagnac z archiwum i odswiezyc sobei pamiec co nawygadywalam.. druga natomiast.. smsownie.. z jednym z kolegow ktory przebywal na jak to sam stwierdzil "chujowej imprezie"... i tu pojawia sie lekki problem.. o ile jego smsy ktore mi przysyłam mam.. swoich natomiast - ani jednego.. uroki noki.. eh.. i tu tkwi szkopol.. bo z odpowiedzi wynika ze... chyba dlugo nie spojrze koledze w oczy.. ups... i na tym koncze przydluga notke pisana bez ladu i skladu na lekkim kacu.. z przestraga ku potomnych "po pijaku robcie tylko to co moze zostac na drugi dzien odtowrzone.. bo dziwnym trafem alkohol rozluznia obyczaje.. a w zamian zostawia luki w pamieci.."..

on_the_edge : :
06 czerwca 2004, 15:29
u mnie tez wiecznie pulpit jest zawalony jakimis pierdolami. Czasami sama sie w tym balaganie gubie :)
06 czerwca 2004, 15:11
moj kuzyn tez sie zawsze smieje z moich rzeczy na kompie.. no koledzy tez.. \"informatyki\" sie znalezli:D hehe.. alkohol, obecnie jest w mojej krwi prawie codziennie, doskonale wiem jaka siare mozna sobie zrobic po malutkim jego spozyciu, na szczescie mi sie to jeszcze nigdy nie przydazylo, natomiast moim znajomym tak- bardzo fajne rzeczy :D a tak mi sie przypomnialo: ze mam strasznie slaba glowe, po jednym piwie sie juz upijam, znaczy od razu, ale natomiast szybko mi mija.. zawsze :) (ale tak juz ost. to rekordy bije, ha 3,5 piwa)
Vilia
06 czerwca 2004, 15:01
dla mnie informatyka to też czarna magia...

Dodaj komentarz