wrz 25 2005

...577...


Komentarze: 7

...dzien na maxa meczacy... to stało sie normą od jakiegoś miesiaca... czyli od momentu rozpoczęcia remontu... na szczescie dobry złego koniec zbliza sie wielkimi krokami... a i tak najwazniejsze juz przezywamy... mieszkamy razem... w naszym magicznym domu... dbamy o swoje... i o siebie... choc jeszcze nie wszytsko ma swoje miejsce... nie wszytsko stoi... to juz mozemy rzec - jestesmy na swoim... cudowne uczucie... choc okupione kilkoma powaznym rozmowami poprzedzonymi niepotrzebnymi klotniami... to jednak na drodze dyplomacji i kompromisu próbujemy poukladac sobie ten nasz świat i "przydzielic role"... choc wszytsko jest płynne... teraz na przyklad role sie odwrocily i moje kochanie pichci dla mnie... to co ze pora pozna... ale po raz... na tosty z maselkiem czosnkowym i pomidorem i bazylia nigdy nie jest za pozno... a po dwa w calym tym ferworze dnia dzisiejszego... wnoszeniu mebli i ich rozpakowywaniu zapmnielismy o obiedzie... a potem byl koncert stinga... wiec pozywienie duszy wygralo nad głodem ciała... do teraz - a wiec smacznego:)

on_the_edge : :
kobieta zamężna
26 września 2005, 13:30
ech miałam obejrzeć w TV i też mi umkneło...
Dotyk_Anioła
25 września 2005, 19:51
A jak pokoncertowe wrażenia? :)
A zobaczycie jaką satysfakcję przyniesie efekt koncowy remontu :)
cici
25 września 2005, 14:28
no w koncu mieszkacie na swoim i to jest najwazniejsze:)
25 września 2005, 11:27
dobrze :)
abs
25 września 2005, 10:28
:)
25 września 2005, 10:10
Smacznego, smacznego:)
25 września 2005, 01:43
czyli cacy[?] :D ciesze sie razem z wami :D

Dodaj komentarz