Archiwum 14 lutego 2006


lut 14 2006 ...628...
Komentarze: 8

...moje walentynki... nasze walentynki... pobudka jak co rano... zbyt wczesnie... pospieszne ubieranie i wymaresz do pracy... jak zwykle korki... w pracy zapiuprz totalny... a kolo czerwonych serduszek kolejne popisy pani "kierownik kołchozu"... jad od palcy stóp aż po gubek nosa... i wszytsko na nas przez nas ... jedna myśl - oby do domu... upragniona 16... i pędem do metra... cóż że ślizgo... nic tam że pada śnieg... byle do domu... przesiadka.. autobus... sms... i był ... przyszedł ... uchronił przed upadkiem... przytulił... moja ostoja - nasz dom... prezent, cudowne kwiaty... a ja do zaoferowania miałam tylko kolację przy świecach... jego ulubioną chińszczyznę... i siebie na deser... kolacja zjedzona... a po niej ... drzemka... tym razem nie moja... i kurtyna opada w dół... i na tym koniec walentynek... moich ... naszych... a na deser kłótnia i łzy... nawet komercyjny sztucznie wymyślony dzień miłości przestaje nam wychodzić... źle się dzieje w państwie duńskim... ech...

dopisek z rana...
... a po burzy deszcz... a po deszczu słońce... rozmowa nocna... i już od razu lepiej...

on_the_edge : :