Archiwum wrzesień 2005


wrz 30 2005 ...580...
Komentarze: 10

...remont finito... w oknach zasłonki... meble na swoich miejscach... sprzęty kuchenne sie kompletuja... lodówka pełna... w całym domu powoli zaczyna unosic sie zapach ciasta... tak domowo... tak przyjemnie... tak szczęśliwie... a jutro pełne spięcie... spotkanie na szczycie zacząć ma się koło 18... ale rodziców ugościmy juz obiadem... trochę się denerwuję... w końcu to pierwszy obiad proszony... na który to my zapraszamy... w końcu to pierwsza "wizytacja" naszego domu... i wszytsko musi byc idealnie... a ja nie mam sily posprzątac... i wiem że jeszcze nie wszystko wygląda tak jakbyśmy chcieli... ale z drugiej strony... tak sie steskniłam za rodzicami... tak bardzo chce sie z nimi podzielić naszym szczęściem... że już nie mogę się doczekac kiedy ich powitamy na peronie:)...

P.S. ma ktoś pozyczyc miejsce w lodówce? i w kuchni? bo u nas troche zaciasno jak na takie przyjęcia;)...

on_the_edge : :
wrz 27 2005 ...579...
Komentarze: 12

...sie wzruszyłam... moj tatus poszedl do sklepu... i kupil nam kilka dupereli do kuchni... sam... z wlasnej nieprzymuszonej woli... nawet mamcia byla w szoku i przyznala sie do lekkiej zazdrosci... pewnie moj kochany papo nawet nie wie do czego sluzy polowa rzeczy, ktore zakupil... no i jak tu sie nie wzruszyc?...

P.S. a przed chwila stwierdzil, ze gdyby wiedzial ze obie z mamcia będziemy z tego powodu płakały to by nic nie kupił... ale chyba płakać ze szczescia mozna?...

on_the_edge : :
wrz 26 2005 ...578...
Komentarze: 5

...wielka pochwala sie nalezy... wszytskim kobietom ktore lacza prace zawodowa z prowadzeniem domu... i mowie to z pelnym przekonaniem... a ze od paru dni trudu podobnego doswiadczam na wlasnej skorze... to tym bardziej chyle czoła... ja po prostu momentami wysiadam... a jak na razie moja praca "zawodowa" ogranicza sie jedynie do prac remontowo-budowlano-dekoracyjno-układanych... az strach pomyslec co to bedzie jak bede musiala pogodzic obowiazki domowe z praca poza domowa... dobrze ze mam jeszcze świeży zapał i potrafie sie z tego cieszyc... bo gdyby nie to... to juz bym kleła jak szewc... a tak pelna optymizmu gotuje, sprzatam, piore, ukladam, dokoruje, maluje, skrecam... i tylko czekam dnia kiedy moje kochanie zacznie mnie nazywac "paproch junior" ... tak na czesc mojej mamci czyscioszki:)...

on_the_edge : :
wrz 25 2005 ...577...
Komentarze: 7

...dzien na maxa meczacy... to stało sie normą od jakiegoś miesiaca... czyli od momentu rozpoczęcia remontu... na szczescie dobry złego koniec zbliza sie wielkimi krokami... a i tak najwazniejsze juz przezywamy... mieszkamy razem... w naszym magicznym domu... dbamy o swoje... i o siebie... choc jeszcze nie wszytsko ma swoje miejsce... nie wszytsko stoi... to juz mozemy rzec - jestesmy na swoim... cudowne uczucie... choc okupione kilkoma powaznym rozmowami poprzedzonymi niepotrzebnymi klotniami... to jednak na drodze dyplomacji i kompromisu próbujemy poukladac sobie ten nasz świat i "przydzielic role"... choc wszytsko jest płynne... teraz na przyklad role sie odwrocily i moje kochanie pichci dla mnie... to co ze pora pozna... ale po raz... na tosty z maselkiem czosnkowym i pomidorem i bazylia nigdy nie jest za pozno... a po dwa w calym tym ferworze dnia dzisiejszego... wnoszeniu mebli i ich rozpakowywaniu zapmnielismy o obiedzie... a potem byl koncert stinga... wiec pozywienie duszy wygralo nad głodem ciała... do teraz - a wiec smacznego:)

on_the_edge : :
wrz 18 2005 ...576...
Komentarze: 9

...pakowanie... droga przez meke... składanie mebli... katorga... zakupy... jeden z niewielu przyjemnych akcentow dnia dzisiejszego... a ostatnio nic mi tak humoru nie poprawia... jak kupowanie dupereli, dodatków, elementów dekoracyjnych, wykończeniowych a takze mniej i bardziej potrzebnych sprzetow do "naszego magicznego domu"... i tak po dzisiejszej wyprawie mozemy juz wydać przyjęcie... z pełnym dwudaniowym obiadem... ciastem (a nawet dwoma)... kawą i herbatą do wyboru... bo mamy w czym ugotowac wode... upiec mięsko... na czym zrobic suróweczkę/sałateczkę... w czym podac obiadek... a w tortownicy i brytwance upiecz mozemy przepyszne ciasta... w łazience juz wszystkie kosmetyki bedą miały na czym stać... a nasze reczniczki i szlafroczki na czym wisieć... sypialnie i pokoj komputerowy będa zdobiły piekne zasłonki w kolorach odpowiednio brązu i limonkowej zieleni... teraz tylko wystarczy to wszystko zapakowac do samochodu ... przewieźć ... rozpakować... poukładać... i już można się zacząć delektowac życiem we dwoje na swoim.. a 1 października urządzic pierwszy rodzinny obiad w "naszym magicznym domu"...

on_the_edge : :