Archiwum 19 sierpnia 2005


sie 19 2005 ...553...
Komentarze: 7

...myślałam... domniemałam... miałam nadzieję... ale coż ... na własne życzenie pozbawiłam siebie złudzeń... moje problemy z paniami z dziekanatu jeszcze się nie kończą... i w sumie to dążę do tego, żeby potrwały jeszcze około dwóch lat... wczoraj już po raz pierwszy przekonałam się, iż ogólna dezinformacja i olewanie studentów (nawet jeśli są dopiero przyszłymi studentami) nie jest tylko domeną UŁ... zdaża się bowiem i na UW... zmieniają się czasy, miejsca ale ogólne problemy pozostają nadal te same... najkrócej rzecz ujmując wczoraj na darmo przejechaliśmy pół miasta w korkach, smrodzie i upale... panie z dziekanatu bowiem urlopowały się... ale nawet kartki nie raczyły wywiesić... więc ja, biedny żuczek, zdezorientowana czekałabym pod pokojami (bo dokladnie pukałam do dwóch)... gdyby nie Moje Kochanie, które chyba lepiej się orienuje w realiach i ma mniej złudzeń... dzięki jego radzie od razu poszłam na samą górę.. czyli wprost do sekretariatu dyrekcji... tam co prawda nic nadzwyczaj ciekawego, a na pewno wartego uwagi, się nie dowiedziałam... nadal mam wiele nurtujących mnie pytań... ale przynajmniej mogę być pewna, że w najbliższym czasie i tak marne moje trudy... więc pozostaję w punkcie wyjścia... nie wiem czy mnie przyjmą... nie wiem jakie papiery złożyć... a przede wszytskim nie wiem który kierunek studiów podyplomowych wybrać... i to proszę państwa jest tak naprawde sedno tej wypowiedzi...

on_the_edge : :