Archiwum 23 lutego 2005


lut 23 2005 ...449...
Komentarze: 5

... kiedyś nie wyobrażałam sobie leżenia koło mężczyzny... takiego zwyczajnego... przytulania... wcześniej czy później kończyło się to sexem... głównie z mojej inicjatywy... teraz... to raczej druga strona wydaje się być bardziej „niewyżyta”... i dobrze - w sumie zawsze tego szukałam... nareszcie czuję się „zaspokojona”... ale dopiero teraz odkrywam uroki zaspokojenia także duchowego... nie jest to już czysty sex... mechaniczne zaspokojenie popędu... i mimo że dziewictwo straciłam „jakiś czas temu”... dopiero teraz czuję się „rozprawiczona” w sferze emocjonalnej... dopiero teraz „kocham się”, zamiast „uprawiać”... teraz liczy się dla mnie jakość... ilość schodzi na drugi plan... dorosłam?... dojrzałam?... a może się starzeję?... za szybko usypiam?... bo na pewno nie jest to kwestia pociągu... pożądanie bierze za często górę i to w najmniej oczekiwanym momencie... pytanie tylko - czy aby na pewno - zaspokajamy nawzajem swoje potrzeby?... mimo słownych zapewnień... i długiej wczorajszej rozmowy... mam wrażenie, że ta kwestia trapi moje kochanie... ale co tu gadać... trzeba czynić... więc dobranoc:)...

on_the_edge : :