Archiwum 13 stycznia 2005


sty 13 2005 ...410...
Komentarze: 9

...o tym, że moja cierpliwość jest jak cienka czerwona linia...a dodatkowo ten kolor "czerwony" raz w miesiącu ja jeszcze ścienia... wiedziałam od dawna...

....od dawna także świadoma jestem tego, że nie mam daru tłumaczenia... szczególnie rzeczy banalnie prostych po dwadzieścia razy...

... a co wyjdzie z połączenia tych dwóch rzeczy dowiedziałam się dziś...

…a wszystko wyglądało mniej więcej tak…zadania z matematyki… oblicz i sprawdź… banał… wiec… tłumaczę… że dzielenie liczby przez tą samą liczbę daje jeden... na dwadzieścia różnych sposobów… w te i na zad… w końcu próba generalna… jeden dzielone na jeden jest?... eee no jeden… brawo… dwa dzielone na dwa… eee noo dwa… dobrze… trzy dzielone na trzy jest… eee.. nooo… 20?... po 19 próbie wymiękłam… a to był dopiero początek.. potem dopiero zaczęły się schody… 15: 3… nie do przebrnięcia.. no, ale próbuję.. zaczynam od mnożenia, jako że to już teoretycznie opanował… więc tłumaczę… jaka liczba pomnożona przez 3 daje 15… więc sprawdzamy po kolei… 1x 3… 2x3.. 3x3… 4x3… 5x3… pada magiczne 15… wiec pytam ile jest 15 :3?.... eee 20?... ręce mi opadły… i już przez ułamek sekundy widziałam się za kratkami w pasiastym ubranku z etykietką „dusicielka z Nery”…się powstrzymałam… ale to chyba tylko i wyłącznie przez zmęczenie, które mnie ogarnęło…

…a dla podsycenia dramaturgii dodam, że chłopiec ma 12 lat!... wiecznie brudne ręce długie pazury.. nie reaguje na żadne polecenie… wszystko go rozprasza… ciągle się głupkowato śmieje.. a dziś jeszcze „skupiając się” nad matematyką wysyłał smsy trzymając komórkę pod biurkiem… szczeniak jeden!!... a ja tak lubię dzieci…

 

on_the_edge : :