Archiwum 20 września 2004


wrz 20 2004 ...272...
Komentarze: 3

... po powrocie z urlopu zastałam w biurze maxymalny burdel... w tzw "pokoju socjalnym" tona okruchów.. w łazience masa brudnych naczyń.. a smieci nie tylko ze same wychodziły ze smietnika.. to jeszcze prawie same wyfruwały... wraz z okolo 40-stką muszek owocówek ktore tam sobie uwiły gniazdko... dziś wspomniałam o tym chłopcom..a jako podziekowanie dostałam opieprz od Marusia bo... "zniszczyłam jego hodowle muszek!!.." a on miał plany.. chciał wejsc w "kruz" (ubezpieczenie dla rolników" i zaoszczedzić na zusie... teraz rząda zadośćuczynienia.. w naturze!! ...

...z ostatniej chwili.. szef komentował mojego poprzedniego kota... tzn jego inteligencje .. a raczej jej brak... doszedł do konstruktywnego wniosku.. ze on własciwie sie nie dziwi.. i zwraca sie do chłopaków "bo przeciez gdyby was wykastrowali to tez byście stracili na inteligencji".. czym dal oczywiscie dowód na to gdzie znajduje sie inteligencja meska;)..

...tak oto wygladaja nasze głupawki.. każdego 20-stego miesiaca.. kiedy praca trwa bez konca:)...

on_the_edge : :
wrz 20 2004 ...271...
Komentarze: 3

...jestem w głebokim szoku.. moja szczeka została gdzies na uczelni w poblizu pokokju nr 212.. a było to tak...

..moj wydzial jest maxymalnie "sfeminizowany".. i nie chodzi mi tu o pogladay.. ale o znaczną przewagę kobiet.. zarówno tych studiujących.. jak i wykladających...więc nie trudno sobie wyobrazić a jakim podekscytowaniem czekamy na zajęcia ktore ma prowadzic jakis Pan mgr/dr/prof... jedynm z takich rodzynkówjest dr.G... młody.. przystojny.. z wygladu przypomina troszeczke Dudka (tego slynnego bramkarza polskiej reprezentacji i nie tylko:) )...na drugim roku miałam z nim socjologie edukacji.. i caly czar prysł.. niedosyć ze zajęcia te zaliczam do najnudniejszych w mojje karierze.. pominę fakt ze nic z nich nie wyniosłam.. najważniejszą zaś sprawą jest sposób wysławiania się drG... jego mysli.. albo ich sformułowanie.. jest tak pokrętne.. niezrozumiałe dla nikogo.. ze po kazdym jego pytaniu zapadala cisza jak makiem zasial.. a jesli juz jakis smialek próbował przerwać tą rozciągajacą się w nieskończoność chwile wyczekiwania ... nigdy nie trafiał z odpowiedzią w gusta dr.G.. przeciwnie.. posypywał sie grad pytań dociekających.. rownie niezrozumialych jak to pierwsze.. najkrócej rzecz ujmując.. nikt nigdy nie wiedzial o co chodzi drG... i z tego tez powodu jego czar osobisty okazał sie powierzchowny.. w następnym semestrze - za wszelką cene chcialam uniknać spotkania z drG na ćwiczeniach.. jednak to sie nie udało... i w tym roku zaskoczył mnie wykładem na temat krzywej gausa.. której to postanowił przyporzadkować nasze oceny zaliczeniowe.. i tak oto.. w obliczu wyczerpania się ocen pozytywnych.. moja praca zaliczeniowa została oceniona na dst! moje pierwsze dst w indexie.. ktore spowodowało iż nie miałam nawet co marzyc o stypendium... od tego czasu jawnie znienawidzilam drG... i na kolejnych zajeciach postanowilam prowadzic z nim jawna wojne na argu,,emty.. kontrargumenty.,. stosując jego technike.. im bardziej zaplatana wypowiedz.. tym lepiej.. i wtedy to.. drG zaczoł do do mnie pałac nicia..(ba nawte zaledwie mikroskopijnej grubosci niteczka) sympati... i tu dochodzimy do dnia dzisejszego.. siedzialam sobie grzecznie pod pokojem 212 czekajac na oddanie pracy zaliczeniowej... adrenalinka wzrastała.. chociaż fakt maxymalnego niewyspania malował sie barwnie na mojej twarzy... tak siedzialam - przysypiałam.. a tu z pokoju obok wychodzi drG.. jako dziewczynka dobrze wychowana usmiechnełam sie szeroko i powiedzialam grzecznie "dzien dobry"... dr odwzajemnił usmiech.. odpowiedzial równie grzecznie.. po czym gdzies sobie poszedl.. i pozostało by to pewnie zupelnie niezajerestrowane przeze mnie wydarzenie gdyby.. drG.. wracajac do swojego pokoju nie zlozył mi propozycji.. a własciwie zaproszenia.. bo oto otwierajac ponownie drzwi swego gabinetu rzekł "Zapraszam pania na sniadanie" z wielkim usmiechem na twarzy ale i powaga w głosie.. oniemiałam.. moja riposta juz nie byla tak blyskotliwa jak podczas zajec.. zaczełam cos bełkotac ze nie moge jestem zestresowana.. moj zoladek w gardle.. bla bla bla.. a dr nadal nalegał.. stwierdzil ze przezuwanie moze mnie rozluznic.. a juz na pewno spozywanie w milym towarzystwie powinno mnie odstresowac... oniemiałam zupełnie.. i tak oto drG znowusz jest góra.. znowusz zapedzil mnie w kozi róg... ale tym razem jakże przyjemny:).. chyba w tym semestrze wybiore zajecia z nim.. z wlasnej nieprzymuszonej woili:)...

on_the_edge : :
wrz 20 2004 ...279...
Komentarze: 4

...wczoraj.. koło godziny 1 30... nastapiła ta wiekopomna chwila... napisałam prace zaliczniowa!!... teraz.. ciut półprzytomna ide ją zawiezc na uczelnie... zobaczymy czy pani K. pozna się na moim ogromnym talencie pisarskim.. czy moze doceni moj trud.. pozyjemy ...zobaczymy...

on_the_edge : :